grupa turystów gotowała wodę na herbatę

W ostatnim czasie mieliśmy przyjemność przedstawić Wam przepis na kawę Curacao Tonic Espresso i wiemy, że zachwyciła wielu miłośników kawy w wersji na zimno. Dzisiaj pragniemy zapoznać Was z przepisem na mrożoną herbatę Curacao Ice Tea z dodatkiem syropu Monin. Jest to herbata idealna na zbliżające się ciepłe dni, która skutecznie nas schłodzi i orzeźwi. Siedziałam na górze z Frankiem, zeszłam na dół po coś do kuchni i patrzę, że ojciec jest w swojej najlepszej formie – kompletnie pijany rzuca się po kuchni, jakimiś garnkami rozwala jedzenie, a na środku stoi mój dwuipółlatek i patrzy na to przerażony. Pomyślałam: „O, nie! Nie chcę, żeby miał w głowie to, co ja”. Egzotyczna wyspa znosi obowiązek testu. Skorzysta jedna grupa turystów. Następny kraj dołącza do grona tych, które łagodzą obostrzenia związane z pandemią koronawirusa. Tym razem mowa o Sri Lance, która zdecydowała się zrezygnować z obowiązku testowania turystów. Dotyczy to jednak jednej grupy przyjezdnych. 0 views, 31 likes, 0 loves, 3 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Kto podróżuje ten żyje dwa razy: Ktoś wodę na herbatę gotował? To już można Widać na nim, jak grupa turystów osacza młodego jelenia i natarczywie dokucza zwierzęciu. W pewnym momencie sytuacja zaszła jednak zdecydowanie za daleko. Skandal na drodze do Morskiego Oka. Schatzkiste Partnervermittlung Für Menschen Mit Behinderung. iStockGrupa Turystów Nurkujących Z Rurką Na Wyspie Phu Quoc - zdjęcia stockowe i więcej obrazów Aktywny tryb życiaPobierz to zdjęcie Grupa Turystów Nurkujących Z Rurką Na Wyspie Phu Quoc do celów redakcyjnych teraz. Wyszukaj więcej zdjęć gwiazd oraz obrazów w najlepszej w Internecie bibliotece #:gm1397313417$9,99iStockIn stockGrupa turystów nurkujących z rurką na wyspie Phu Quoc – Zdjęcia stockoweGrupa turystów nurkujących z rurką na wyspie Phu Quoc - Zbiór zdjęć royalty-free (Aktywny tryb życia)Phu Quoc island, Vietnam - March 21, 2019: a group of tourists snorkeling in turquoise water at tropical island. Summer vacation conceptObrazy wysokiej jakości do wszelkich Twoich projektówTen obraz służy tylko do użytku redakcyjnego?Zdjęcia „Wyłącznie do zastosowań redakcyjnych” nie mają zgody modela ani właściciela na publikację, co oznacza, że nie można wykorzystać ich do celów komercyjnych, reklamowych ani promocyjnych. Tego typu zawartość jest przeznaczona do użytku w związku z wydarzeniami wartymi opublikowania lub wydarzeniami ogólnego zainteresowania (na przykład na blogu, w podręczniku, gazecie lub artykule w czasopiśmie).$ z miesięcznym abonamentem10 obrazów miesięcznieNajwiększy rozmiar:5131 x 3421 piks. (43,44 x 28,96 cm) - 300 dpi - kolory RGBID zdjęcia:1397313417Data umieszczenia:15 lipca 2022Słowa kluczoweAktywny tryb życia Obrazy,Duża grupa ludzi Obrazy,Edytorski Obrazy,Fotografika Obrazy,Grupa ludzi Obrazy,Horyzontalny Obrazy,Kierunki podróży Obrazy,Klimat tropikalny Obrazy,Koralowy Obrazy,Krajobraz Obrazy,Krajobraz morski Obrazy,Kurort turystyczny Obrazy,Kąpać się Obrazy,Laguna Obrazy,Lato Obrazy,Ludzie Obrazy,Marzyć Obrazy,Maska do nurkowania Obrazy,Pokaż wszystkieCzęsto zadawane pytania (FAQ)Czym jest licencja typu royalty-free?Licencje typu royalty-free pozwalają na jednokrotną opłatę za bieżące wykorzystywanie zdjęć i klipów wideo chronionych prawem autorskim w projektach osobistych i komercyjnych bez konieczności ponoszenia dodatkowych opłat za każdym razem, gdy korzystasz z tych treści. Jest to korzystne dla obu stron – dlatego też wszystko w serwisie iStock jest objęte licencją typu licencje typu royalty-free są dostępne w serwisie iStock?Licencje royalty-free to najlepsza opcja dla osób, które potrzebują zbioru obrazów do użytku komercyjnego, dlatego każdy plik na iStock jest objęty wyłącznie tym typem licencji, niezależnie od tego, czy jest to zdjęcie, ilustracja czy można korzystać z obrazów i klipów wideo typu royalty-free?Użytkownicy mogą modyfikować, zmieniać rozmiary i dopasowywać do swoich potrzeb wszystkie inne aspekty zasobów dostępnych na iStock, by wykorzystać je przy swoich projektach, niezależnie od tego, czy tworzą reklamy na media społecznościowe, billboardy, prezentacje PowerPoint czy filmy fabularne. Z wyjątkiem zdjęć objętych licencją „Editorial use only” (tylko do użytku redakcji), które mogą być wykorzystywane wyłącznie w projektach redakcyjnych i nie mogą być modyfikowane, możliwości są się więcej na temat obrazów beztantiemowych lub zobacz najczęściej zadawane pytania związane ze zbiorami zdjęć. udziału wśród konsumentów w turystyce. Turyści z tej grupy oczekują odpręża-jącego urlopu z rodziną: morze, plaża, woda. Zwracają uwagę na możliwości spędzenia urlopu z dziećmi oraz na dostępność pasywnych rozrywek, czyli atrakcji dla dzieci, na przykład aquaparków. Oczekują podróży zorganizowa-nych, o średnich cenach, najczęściej w kraju. Grupę tworzą dwa typy konsu-mentów: romantyk – romantic (marzyciel, ważne są rodzina i przyjaciele, ocze-kuje postępu i tradycji), oraz aktywny – squadra (tolerancyjny, ważne są czas wolny, relaks, przyjaciele). Grupę tę najczęściej tworzą osoby w wieku 25–44 lata, mający rodzinę i dzieci w wieku przedszkolnym lub/i szkolnym, o średnich dochodach. 5. Ostrożny turysta oczekujący wypoczynku stanowi w Europie około 23% rynku turystycznego. Turyści oczekują głównie wypoczynku, relaksu, spokoju, rodzinnej atmosfery oraz powrotu do przyrody i pięknych krajobra-zów. Preferują zorganizowane podróże i wypoczynek najczęściej w kraju, czę-sto wracają do stałych, sprawdzonych miejsc wypoczynku. Na grupę turystów oczekujących wypoczynku składają się następujące typy konsumentów: nieufny – vigilante (konserwatywny mieszczanin, sfrustrowany, oszczędny), defensyw-ny – defense (domator, małomiasteczkowy ksenofob, oczekuje pomocy i ochro-ny), zapomniany – olvidados (emeryt, religijny, zagubiony, zapomniaochro-ny), roz-tropny – prudent (ostrożny, zrezygnowany, ceniący bezpieczeństwo). Najczęś-ciej jest w dojrzałym wieku, żonaty lub mężatka, dzieci są już poza gospodar-stwem domowym, ma średnie dochody. Ze względu na sytuację demograficzną w Europie można zakładać, że będzie wzrastać udział tej grupy w rynku tury-stycznym. W. Freyer zaproponował segmentację konsumentów na rynku sportowym opartą na kryteriach stylu życia i wyróżnił następujące typy konsumentów18: a) dopasowujący się konsument – jest często członkiem klubów sporto-wych, wybiera sporty drużynowe i masowe; 18 W. Freyer, Sport-Marketing: Handbuch für marktorientiertes Management im Sport, 3, vollst. überarb. Aufl., FIT, Forschungsinstitut für Tourismus Dresden 2003 s. 177–178. 150 Marcin Komor b) prestiżowy i oczekujący przeżyć konsument – wybiera sporty presti-żowe i ekstremalne, na przykład golf, polo, sporty szybowcowe; c) konsument wymagający – preferuje ekskluzywne sporty, jego celem jest rekreacja, fitness i odprężenie, na przykład kursy rekreacji dla me-nedżerów; d) konsument kulturalny – preferuje sporty w powiązaniu z kulturą, sztu-ką, na przykład taniec; e) konsument zaopatrzeniowy – typ biernego konsumenta, który interesu-je się sportem, na przykład ogląda programy sportowe, czyta gazety sportowe; f) konsument oszczędny – zainteresowany tańszym sportem masowym. Segmentacja oparta na tak zwanym stylu życia jest wykorzystywana przez przedsiębiorstwa turystyczne do dopasowywania oferty turystycznej do potrzeb konsumentów na eurorynku. Prawidłowo przeprowadzona segmentacja umoż-liwia dostosowanie oferty turystycznej do potrzeb konsumentów, lepsze wyko-rzystanie potencjału turystycznego, podniesienie atrakcyjności turystycznej, a tym samym zwiększenie obrotu i zysku firm turystycznych. Przedstawione grupy konsumentów na rynku turystycznym, sportowym i rekreacyjnym mogą być również wykorzystane do segmentacji konsumentów na polskim rynku, zwłaszcza z uwzględnieniem turystyki przyjazdowej osób z innych krajów Unii Europejskiej. Zakończenie Konkludując, można stwierdzić, że wielkość polskiego rynku turystyczne-go w relacjach do turystyki na eurorynku jest niewielka. Nie są zatem w pełni wykorzystywane możliwości i potencjał polskiego rynku turystycznego. Istotne jest przeprowadzenie segmentacji, zwłaszcza na podstawie typologii stylu życia, rynku turystycznego w Europie, i zaproponowanie oferty turystycznej dostoso-wanej do potrzeb eurokonsumentów, w tym turystów zagranicznych, na pol-skim rynku turystycznym. Turystyka na eurorynku a segmentacja konsumentów 151 Literatura Altkorn J., Marketing w turystyce, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1999. Berghoff H., Korte B., Schneider R., Harvie C., The Making of Modern Tourism: The Cultural History of the British Experience Palgrave Macmillan, Houndmills 2002. Coleman S., Crang M., Grounded Tourists, Travelling Theory, w: Tourism: Between Place and Performance, red. S. Coleman, M. Crang, Beghahn Books, Oxford 2002. Freyer W., Sport-Marketing: Handbuch für marktorientiertes Management im Sport, 3, vollst. überarb. Aufl., FIT, Forschungsinstitut für Tourismus Dresden 2003. Freyer W., Tourismus-Marketing. Marktorientiertes Management im Mikro- und Makro-bereich der Tourismuswirtschaft, 5. Aufl., Oldenbourg, München–Wien 2007. Haenssler Management in der Hotellerie und Gastronomie Betriebswirtschaftli-che Grundlagen, 7. Auflage, Oldenbourg–MünBetriebswirtschaftli-chen 2007. tin00047&language=en, tin 00047 &language=en, tgs00033&plugin=1; tab=table&init =1&language=en&pcode=tgs00032&plugin=1; tgm/ &plugin=1; http:// epp. language=en&pcode =tgs00035&plugin = 1. Kaspar C., Das System Tourismus im Ueberblick, w: Tourismus-Management: Touris-mus-Marketing und Fremdenverkehrsplanung, red. G. Haedrich, C. Kaspar, K. Klemm, E. Kreilkamp, De Gruyter, Berlin–New York 1998. Kaspar C., Tourismuslehre im Grundriss, St. Galler Beiträge zum Tourismus und zur Verkehrswirtschaft. Reihe Tourismus, 5. Auflage, Verlag Haupt, Bern 1996. Keegan Schlegelmilch Global Marketing Management: A European Per-spective, Pearson Education Ltd Co., Prentice Hall 2001. Mazanec J., Zins A., Tourist Behavior and the new European Lifestyle Typology: Exploring the Managerial Relevance for Tourism Marketing, w: Global Tourism. The Next Decade, red. W. Theobald, Butterworth-Heinemann, New York 1994. 152 Marcin Komor Naumowicz K., Turystyka, cz. II, Wybrane zagadnienia ekonomiczne, Politechnika Szczecińska, Szczecin 1986. Ohmae K., Triad Power: The Coming Shape of Global Competition, The Free Press, New York 1985. Plog S., Understanding Psychographics in Tourism Research, w: Travel Tourism and Hospitality Research, red. Ritchie, C. Goeldner, Wiley, New York 1987. Schewe Calantone Psychographic Segmentation of Tourists, „Journal of Travel Research” 1987, No. 16 (Winter). Schulz A., Berg W., Gardini M., Kirstges T., Eisenstein B., Grundlagen des Tourismus Lehrbuch in 5 Modulen, Oldenbourg–München 2010. Zins A., Lifestyles in Tourismus, w: Strategisches Management im Tourismus: Planungsinstrumente für Strategisches Tourismusorganisationen, red. A. Zins, Springer Verlag, Wien 1993. TOURISM ON THE EUROMARKET Wadi – oznacza dolinę, rum – teren położony wyżej. W praktyce nazwa oznacza obszar pustynny położony wysoko nad poziomem morza. Pustynia wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, przypomina planetę Mars. I nie jest to przesada. Czerwone piaski, postrzępione, kruszejące skały, liczne łuki skalne, beduińskie campy przytulone do wysokich gór, sprawiają nieodparte wrażenie przebywania w innym wymiarze. Wystarczy usiąść i wyobrazić sobie, że oto jesteśmy sami na całej planecie. Nie bez kozery Wadi Rum była scenerią kilkunastu filmów. Kręcono tu Gwiezdne wojny, Czerwoną Planetę, Marsjanina czy Lawrence’a z Arabii. I to właśnie nazwisko Thomasa Edwarda Lawrence’a, spopularyzowanego przez kino jako Lawrence z Arabii, przewija się kilkakrotnie podczas zwiedzania pustyni. Jest tu i źródełko Lawrence’a i jego dom (a w zasadzie to kilka kamieni pozostałych rzekomo po jego domu), które w rzeczywistości wcale nie są „jego”, ale legenda jest i żyje, ku uciesze turystów. Zwiedzanie Wadi Rum jest podróżą przez ewolucję geologiczną Ziemi. Masywne wzniesienia wyrastają prosto z morza piasku, będącego wynikiem pierwotnego ruchu tektonicznego, który rozciął podłoże skalne, zanim wzniósł je wysoko nad powierzchnią pustyni. Dmuchający piasek i zimowe powodzie wygładziły doliny i wąwozy, kształtując piaskowiec w naturalne wieże i łukowate mosty. Twardszy, starszy granit tworzy podłoże Wadi Rum i jest widoczny wśród warstw bazowych wyższych gór. Krótka historia Oprócz zachwycającego krajobrazu pustynnego, Wadi Rum może się poszczycić niesamowitym krajobrazem kulturowym. W tym miejscu odkryto 25 000 petroglifów (rzeźby skalne), 20 000 inskrypcji i 154 stanowisk archeologicznych, śledząc ewolucję myśli ludzkiej i wczesny rozwój alfabetu. Petroglify, głównie wyryte na skałach, głazach i ścianach klifowych, obejmują wszystkie epoki od neolitu po okres nabatejski. Przedstawiają postaci ludzkie, łuki i strzały, a także zwierzęta takie jak wielbłądy, koziorożce i konie, również symbole – linie i kręgi, świadczące o pradawnej działalności duszpasterskiej, rolniczej i miejskiej. Te petroglify ujawniają również zmiany klimatu, od łagodnego wilgotnego do obecnego suchego klimatu pustynnego. Liczne napisy są głównie w czterech różnych językach, tamudzkim, nabatejskim, islamskim i arabskim, świadczą o powszechnym piśmiennictwie wśród społeczeństw na Półwyspie Arabskim. Wskazują również, że wielu ludzi różnych kultur zamieszkiwało Wadi Rum już 12 000 lat temu. Beduini Obecnie mieszkańcy pustyni to głównie Beduini, około kilkuset z nich mieszka w namiotach z koziej sierści i betonowych domach w wiosce Rum. Słowo beduin pochodzi od arabskiego badawi, co oznacza „mieszkaniec pustyni”. To właśnie Beduini przejęli cały ruch turystyczny w regionie. Otworzyli kilkadziesiąt campów na pustyni i organizują wycieczki piesze, jeep safari, a nawet loty balonem. Dla każdego coś miłego, są w stanie zorganizować wszystko, czego zapragniecie. Hodują wielbłądy i kozy, których liczne stada można spotkać podczas przejażdżki po pustyni. Poza wielbłądami, na których można także zwiedzać pustynię, Beduini kochają swoje Toyoty, którymi przewożą turystów po najpiękniejszych i w miarę dostępnych miejscach na Wadi Rum. To lud niezwykle gościnny i uczynny, mimo tego, że z turystyki obecnie żyją. Robią to jednak w taki sposób, by turysta był po prostu zadowolony. Jak zwiedzać Wadi Rum? Jak kto woli. Można na własną rękę, swoim/wynajętym samochodem (koniecznie z napędem 4×4), ale nie jest to zbyt popularne, gdyż na pustyni można się zwyczajnie zgubić. Można na wielbłądzie, wykupując camel ride u Beduinów, można pieszo jeśli macie na tyle siły i czasu. Najpopularniejszym jednak sposobem jest wynajęcie jeepa z kierowcą, który zorganizuje Wam prywatne safari i zawiezie wszędzie tam, gdzie chcecie. I jak nie jesteśmy zwolennikami turystyki zorganizowanej i zawsze wolimy wszystko sami, tak na Wadi Rum opcja ta wydała nam się bardzo dobra. Przede wszystkim dlatego, że nie trzeba zwiedzać w zorganizowanej grupie, takie prywatne safari może być dla jednej, dwóch czy ośmiu, jak w naszym przypadku, osób. Jedynie cena zależy od ilości osób, im więcej tym taniej. Safari może trwać 2, 4, 6 godzin lub cały dzień. My wybraliśmy opcję całodniową, z lunchem w połowie dnia. Pozwoliło nam to cieszyć się pustynią i wspaniałymi widokami przez wiele godzin i nie spieszyć się. Główna trasa większości safari wiedzie po tych samych punktach, w opcji całodniowej jest ich 10. Są to punkty widokowe, wydmy, kaniony, łuki skalne. Minus jest jednak taki, że w większości tych miejsc nie będziecie sami, a wręcz spotykać będziecie te same osoby kursujące z miejsca na miejsce. Z uwagi na naprawdę duży ruch turystyczny, nie będziecie sami na planecie Mars. No chyba, że będzie to jakiś nietypowy okres. Nasz pobyt na pustyni wypadł w Wielkanoc, a konkretnie w Lany Poniedziałek, zatem turystów było naprawdę sporo. Co zobaczyć na pustyni Wadi Rum? Źródełko Lawrence’a (Lawrence Spring) to pierwszy punkt na liście pustynnych atrakcji, do których na pewno dotrzecie. Znajduje się na górze Ain Abu Aineh, na którą trzeba się wspiąć nie tyle do samego źródełka, co dla (ponoć) wspaniałego widoku na cała okolicę. Ponoć, bo my nie wspięliśmy się, czego teraz żałuję. Po prawie tygodniu intensywnego chodzenia, po kilkanaście kilometrów dziennie, na myśl o tym, że zamiast być wożonymi, mamy gdzieś znowu wchodzić, poczuliśmy niemoc i tylko rozejrzeliśmy się na dole. Szkoda, bo widok z góry piękny, ale wyjątkowo czuję się usprawiedliwiona. Zresztą pod źródełkiem było dużo ludzi, rząd kolejnych się wspinał gęsiego i w sumie nic mnie nie zachęciło do wejścia. Nie popełniajcie tego błędu, nie dajcie się zwieść niepozornemu wyglądowi góry i wdrapcie się, choćby na czworaka 😉 Tuż przy szlaku znajduje się duży kamień z nabatejskimi napisami. Czerwona wydma Al Ramal (Red Dune) szybko okazało się, że nasz dzień nie przyniesie odpoczynku i co chwilę będziemy wychodzić z samochodu. Przed nami pojawiła się całkiem wysoka wydma w kolorze ciemno pomarańczowym, z drobniuteńkim ciepłym piaskiem. Z góry widoki iście marsjańskie. Malutkie campy rozrzucone po okolicy wyglądają jak jakieś stacje badawcze na Marsie, naprawdę można wczuć się w klimat 🙂 Kanion Khazali (Khazali Canyon) ma długość ok. 100 metrów, a ukryty jest w Jabal Khazali (jabal to góra). Kanion jest bardzo wąski, więc chwilę czekamy, aż wyjdą z niego inni turyści, a potem wchodzimy by podziwiać inskrypcje sprzed kilkuset lat. Rysunki i napisy w języku nabatejskim i arabskim, bardzo stare i naprawdę robią wrażenie. Warto rozglądać się po ścianach kanionu, bo inskrypcji jest sporo, w różnych miejscach. Na końcu kanionu jest mała dziupla, w której nasz przewodnik każe nam stanąć by zrobić nam zdjęcie. Mały łuk skalny (Small Arch) pierwszy z trzech łuków, które zobaczymy tego dnia. Bardzo łatwo dostępny, dwie minuty wchodzenia i łuk zdobyty. Z łuku niezłe widoki, a sam łuk ma ok. 4 metry długości. Dom Lawrence’a (Lawrence House) to właściwie dwie zrujnowane ściany domu zbudowanego przez Nabatejczyków, w którym Lawrence wcale nie mieszkał, a tylko zatrzymał się w nim. Ponieważ sam dom to nic ciekawego, wspięliśmy się na półkę skalną powyżej domu, z którego rozpościerały się kolejne nieziemskie widoki. Dzieci zostały przy samochodzie, bawiąc się w najlepsze. Potem poszukaliśmy miejsca na lunch. Nasz przewodnik znalazł ustronne miejsce, w którym odpoczęliśmy, leżąc na piasku i wygrzewając się w słońcu. Ponieważ jednak było to pod jakimś wzniesieniem, co chwilę doganiał nas cień, w którym szybko robiło się zimno. Byliśmy tam zupełnie sami i było przepięknie. Dzieci wdrapały się na skały, a przewodnik pichcił dla nas obiadek. Byliśmy tak głodni, że dosłownie rzuciliśmy się na jedzenie. Salem, bo tak miał na imię nasz przewodnik, rozłożył dywanik, przygotował hummus, foul (coś a la gulasz warzywny), chlebek arabski, pomidory i ogórki, tuńczyka z puszki i soki, a my mocno trzymając talerze pałaszowaliśmy zapamiętale 😀 Nawet zdjęcia nie zrobiłam, taka byłam głodna! Skalny grzyb (Mushroom Rock) Gdy już nabraliśmy sił, ruszyliśmy dalej. Kolejny punkt to skała w kształcie grzyba. Większość tych atrakcji to nie tylko konkretne skały, łuki czy kaniony, ale też piękne okolice, które można zwiedzić skoro już się zatrzymywaliśmy. Gdyby to ode mnie zależało, stawalibyśmy co kilka metrów 🙂 Tu pustynia ma już delikatniejszy odcień. Łuk Burdah (Burdah Arch) to największy łuk skalny na pustyni Wadi Rum, mierzy ok. 30 metrów długości, ale nie jest łatwo dostępny, więc podziwiamy go tylko z dołu. By wejść na łuk, trzeba poświęcić min. 1,5 godziny na wejście w jedną stronę, można wykupić taką wycieczkę osobno. Kanion Abu Khasaba (Abu Khasaba Canyon) wysiadamy w pobliżu wejścia do kanionu, a Salem czeka na nas z drugiej strony, przy wyjściu z kanionu. Wędrówka trwa ok. 30 minut, nie spieszymy się. Po drodze trzeba przecisnąć się przez wąskie skalne przejście, a nawet odrobinę wspiąć się na skały, a potem zbiec po wydmie. Widoki po drugiej stronie wspaniałe! Łuk skalny Umm Fruth (Umm Fruth Arch) to chyba najbardziej zatłoczone miejsce na Wadi Rum, przynajmniej przed zachodem słońca 🙂 Nie chciało nam się wspinać na kolejny łuk, ale Salem nas (dziewczyny) pogonił. Trafiliśmy akurat w taki czas, że była kolejka do wejścia i do zdjęcia i poczułam się jak na Giewoncie 😉 Ale łuk ładny i fotogeniczny, warto dotrzeć i tu. A potem Salem powiedział, że musi nazbierać gałązek na ognisko. Debatowaliśmy po co te gałązki i gdzie ma być to ognisko, no chyba nie w campie, bo ileż tych gałązek musielibyśmy nazbierać. Już po chwili zagadka została rozwiązana. Podjechaliśmy pod wysoką skałę, pod którą Salem ułożył materace i zaczął rozpalać ogień. Było zacisznie, wiatr nie wiał tak mocno, choć wieczór robił się już chłodny. Dzieci biegały wokół samochodu, ogień trzaskał aż miło, woda na herbatę się gotowała, a my w zadumie podziwialiśmy chylące się ku zachodowi słońce. I to były najpiękniejsza chwile w ciągu całego dnia. Pustynia mieniła się kolorami, niebo powoli zmieniało barwę z lazurowego błękitu na miękki niebieski, jasnoróżowy, lśniący pomarańczowy, płonący czerwony, a następnie na szary i na koniec stało się ciemne, rozświetlone jasnymi gwiazdami. A my wypytywaliśmy Salema ile ma lat (19 i od 3 wozi codziennie turystów), czy ma żonę (nie ma, bo jest „mały” ;), Beduini żenią się w wieku ok. 26 lat, nie wcześniej), o rodzinę (ma 5 braci i żadnej siostry), czy lubi piłkę nożną (lubi, zna Lewandowskiego i Piątka, sam nie gra bo nie ma już czasu, gdy codziennie jest na pustyni, ale kiedyś był dobry w piłkę), czy Jordania ma swoją reprezentację w piłkę nożną (nie ma, nie grają, są za słabi). Poprosiliśmy go by zaśpiewał, co zrobił z wyraźną przyjemnością. Dostaliśmy swoje herbaty z małą ilością cukru, sobie dosypał z pół kilo śmiejąc się, że to mało, bo Jordańczycy słodzą bardzo dużo. Opowiadał, że w styczniu jednego dnia spadł śnieg na pustyni, pierwszy raz po 10 latach. Że nie zawsze udaje się rozpalić ognisko i przygotować herbatę, bo mocno wieje, więc widać mieliśmy szczęście. I podczas tej przemiłej pogawędki, słońce zaszło. Chwilę jeszcze posiedzieliśmy przy ognisku, a potem pojechaliśmy do naszego campu na kolację. Wszystkie campy wyglądają podobnie, składają się z kilku do kilkunastu namiotów w biało-czarne pasy, wykonanych z koziego włosia i wielbłądzich włókien, odpornych na opady. Zatrzymaliśmy się w campie o wdzięcznej nazwie Desert Sunset&Tour. Kolacja podawana była w wielkim namiocie stanowiącym jadalnię, z paleniskiem pośrodku i oczywiście imbrykami z herbatą. Na kolację zaserwowano typowe beduińskie danie, czyli zarb. Składa się ono z kurczaka (czasem jagnięciny), ziemniaków, marchewki i cukinii, upieczonych na specjalnym trzypiętrowym ruszcie, w podziemnym piecu rozgrzanym węglami, przykrytym kocem i zasypanym piaskiem. Tuż po naszym powrocie do campu, gospodarze zawołali nas na zewnątrz by odkopać naszą kolację 🙂 Do tego podano zupę jarzynową do picia, kilka rodzajów sałatek, chlebek arabski, aromatyczny ryż i sos warzywny. Wszystko było świeże i pyszne. Po kolacji padliśmy jak kawki. Jazda na wielbłądach Rano, po śniadaniu, Salem odwiózł nas do wioski. Tam mieliśmy odbyć przejażdżkę na wielbłądach. Obiecaliśmy dziewczynkom jazdę na wielbłądach już w Omanie na pustyni, ale tam ta przyjemność dla naszej czwórki kosztowała ponad 600 zł za pół godziny. Na Wadi Rum wynegocjowałam godzinną przejażdżkę w ramach całego pakietu. W drodze z campu do wioski widoki nadal nieziemskie. Umowa była taka, że przejażdżkę mieliśmy rozpocząć przy Źródełku Lawrence’a, ale ponoć wielbłądy były zajęte i właściciel campu zamówił dla nas inne, które miały wystartować z wioski i wrócić do wioski, a wszystko w ciągu godziny. Zaprotestowałam, że w tym czasie to nie wyjdziemy nawet na pustynię, bo wielbłądy idą bardzo wolno, więc szybko zdecydował, że dojdziemy na nich do Źródełka Lawrence’a, a stamtąd odbierze nas Salem. Tak też się to odbyło. I tak zakończyła się nasza przygoda z pustynią Wadi Rum. Gorąco zachęcam do spędzenia na pustyni co najmniej jednego całego dnia z noclegiem w jednym z beduińskich campów. Pustynia jest przepiękna zarówno w dzień, jak i nocą, gdy miliony gwiazd rozświetlają niebo, przecięte mleczną drogą i niezmącone światłami cywilizacji. Jak zorganizować i ile kosztuje zwiedzanie pustyni Wadi Rum? jak w ogóle dotrzeć do Jordanii i jak ją zwiedzać, opiszę w osobnym wpisie pustynię najlepiej odwiedzić w październiku i listopadzie, a potem od marca do kwietnia, latem temperatury są nie do wytrzymania, a zimą może padać i jest zimno najlepiej wcześniej wybrać camp, np. na stronie a jest ich tam kilkadziesiąt i umówić się z właścicielem na cały pakiet obejmujący nocleg w campie ze śniadaniem i kolacją, safari (ze wskazaniem jego długości), z lunchem lub bez, z jazdą na wielbłądach czy z innymi, specjalnymi życzeniami lub wycieczkami po pustyni ja korespondowałam w sprawie pakietu z dwoma campami- jednym bardziej luksusowym, który nie dość, że nie potrafił mi konkretnie odpowiedzieć ile będzie kosztować całodniowe safari, to ostateczna cena była dla naszej rodziny wyższa o ponad 600 zł od oferty, z której skorzystaliśmy. A pole do negocjacji mieliśmy spore, bo podróżowaliśmy w 8 osób ostatecznie dogadaliśmy się z Moharebem, właścicielem Desert Sunset&Tour, który zaproponował nam cenę 60 JOD (ok. 330 zł) od osoby dorosłej i 45 JOD (248 zł) za dziecko za pakiet: całodniowe safari, lunch, kolacja, nocleg, śniadanie, godzina jazda na wielbłądach i transport z wioski do campu i z powrotem camp jest bardzo ładnie położony, namioty czyste, pościel i ciepłe koce, łazienki są wspólne w murowanym domku (była ciepła woda), również czyste, jedzenie pyszne i w dużej ilości wstęp do Wadi Rum kosztuje 5 JOD, płatny jest w Visitor Centre, jeśli macie Jordan Pass to opłata jest wliczona w cenę karty by dotrzeć do pustyni trzeba najpierw przejechać przez Visitor Centre, gdzie stoi strażnik. Jeśli nie macie rezerwacji w żadnym campie to można skorzystać z ofert w Visitor Centre (jest tam stały cennik noclegów i wycieczek). Jeśli macie to jedziecie dalej, nas nie zapytano nawet o opłatę ani o Jordan Pass, tylko o nazwisko Beduina, z którym byliśmy umówieni kilka kilometrów za Visitor Centre znajduje się wioska Rum, w której można zrobić ostatnie zakupy lub zostawić samochód na czas pobytu na pustyni (nasz został pod „lokalem” Mohareba) stamtąd zabrał nas Salem, nasz przewodnik i ruszyliśmy na podbój Marsa. Podobał Ci się ten wpis? Polub nasz profil na Facebooku. Zobacz także: Wadi Numeira – niezwykły kanion w Jordanii W tym tygodniu na prośbę Czytelników odpowiedź na wpis o jakości wody idealnej do parzenia kawy, czyli coś dla wielbicieli dobrej herbaty. Jakiej wody użyć, by wydobyć z naparu wszystkie aromaty i smak? Okazuje się, że Polska jest w czołówce krajów europejskich pod względem wypijanych herbat. Oczywiście nadal największą popularnością cieszą się mocno zmielone herbaty w torebkach zalewane wrzątkiem, jednak ta sytuacja się zmienia i coraz częściej możemy spotkać osoby, które chcą próbować nowych rodzajów herbat wyższej jakości. Z tego powodu zdecydowałem się dziś poruszyć temat jednego z dwóch najważniejszych składników naparu, czyli wody i jej odpowiedniej jakości. Zdarza się, że chcemy spróbować nowego smaku herbaty, jednak po zaparzeniu jesteśmy bardzo rozczarowani. Okazuje się, że problemem wcale nie muszą być same liście lecz temperatura wody, czas zaparzania naparu, a najczęściej nieodpowiednie parametry wody. Najważniejsze właściwości wody do zaparzania herbaty Podobnie jak w przypadku aromatycznej kawy, o której pisałem w artykule Aromatyczna kawa jak z najlepszej kawiarni? Kluczowa jest jakość wody, i w przypadku herbaty niezwykle istotna jest twardość wody, wskaźnik TDS oraz pH. Na przykład od stopnia twardości wody i wskaźnika TDS uzależnione jest ługowanie na poziomie molekularnym, czyli w tym przypadku transport substancji stałych z herbacianych liści do wody. Odpowiedni stopień twardości wody Większość herbat wymaga do zaparzana wody miękkiej. Jedynie czarne herbaty z Cejlonu można bez żadnych konsekwencji zaparzać w nawet bardzo twardej wodzie. W Polsce mamy najczęściej do czynienia z wodą twardą lub bardzo twardą. Dlaczego lepiej unikać dodawania takiej wody do herbat? Sole kwasu węglowego obecne w twardej wodzie używanej do parzenia herbaty sprawiają, że napar będzie jasny, nijaki w smaku, a powierzchnia wody będzie mętna. Wysoka zawartość soli wapnia i magnezu powodują natomiast ciemniejszą barwę naparu i nieodpowiedni smak. Woda (jeśli ma wysoki stopień twardości) traci też swoje dobroczynne walory dla zdrowia. Odpowiednie pH Za optymalne pH wody przeznaczonej do parzenia herbaty uznaje się pH o odczynie neutralnym, czyli 7. Wyznaczono jednak uśrednione wartości w przedziale od 6,5 do 8,5, jednak najlepiej, aby ten parametr naszej wody oscylował jak najbliżej wartości 7. PH o odczynie zasadowym przy zaparzaniu herbaty sprawi, że napar będzie charakteryzował się ciemniejszym kolorem. W przypadku odczynu kwaśnego – herbaciany napar będzie jaśniejszy niż powinien. Suma rozpuszczalnych składników w wodzie Przez wielbicieli dobrej herbaty wskaźnik TDS uznawany jest za najlepszy wyznacznik jakości wody. Jeśli ilość minerałów w wodzie będzie zbyt duża, herbata zyska metaliczny posmak. Brak minerałów lub ich znikoma ilość nie pozwala uwolnić się wszystkim substancjom z liści herbaty, a więc sam napar będzie miał płaski i nijaki smak. Żeby cieszyć się herbatą o najlepszym smaku i aromacie należy przestrzegać wyznaczonej przez Tea Association normy. Woda musi mieć od 50 do 150 ppm całkowitej ilości rozpuszczonych substancji stałych. Co jeszcze? Przede wszystkim woda do parzenia herbaty powinna być świeża. Nie może charakteryzować się żadnym specyficznym zapachem, a już zwłaszcza zapachem: zgnilizny, stęchlizny, rdzy, chloru czy siarkowodoru. Oprócz tego woda nie może być mętna, nie może zawierać jakichkolwiek zawiesin. Woda do parzenia herbaty nie może być bogata w chlor, a powinna zawierać duże ilości tlenu. Temperatura wody Różne składniki w liściach wydobywają się w różnych temperaturach. Do każdego rodzaju herbaty woda powinna mieć inną temperaturę. Nigdy nie wolno przegotować wody. Przegotowana woda ma ogromny wpływ na pogorszenie smaku herbaty. Jeśli woda będzie za ciepła, dojdzie do szybszego uwolnienia się substancji odpowiedzialnych za gorycz i cierpki posmak. Czarna herbata powinna być zalewana wodą o temperaturze około 95 °C, zielona i biała wymaga 75 °C. Jak długo parzyć herbatę? Smak i aromat herbaty zależą także od długości jej parzenia. Ogólnie przyjmuje się, że herbata powinna być zaparzana od 3 do 5 minut, jednak wszystko uzależnione jest od rodzaju herbaty. Długość parzenia ma ogromny wpływ na jej oddziaływanie na organizm. Na przykład po parzeniu naparu przez 3 minuty herbata będzie działała pobudzająco. Wynika to z faktu, że w tym czasie z liści uwalnia się najwięcej teiny. Czas zaparzania od 3 do 5 minut sprawia, że nasz gorący napój będzie miał działanie relaksacyjne. W tym czasie zaczyna uwalniać się tanina o właściwościach uspokajających. Na przykład zielona herbata aromatyzowana powinna być zaparzana przez 3 – 4 minuty, herbata czarna od 3 do 4,5 minuty, natomiast Yerba mate od 3 do 5 minut. Co z kwestią wielokrotnego gotowania wody? Czy wodę na herbatę można wielokrotnie zagotować? Ta kwestia wśród wielbicieli herbaty pozostaje sporna. Jedni twierdzą, że wody można użyć tylko raz, ponieważ ponowne zagotowanie skutkuje gorszą jakością wykonanych na niej naparów. Ta grupa uznaje także, że do już zagotowanego wrzątku nie wolno dodawać surowej wody i ponownie gotować. Druga grupa twierdzi, że dwukrotne gotowanie tej samej wody nie ma większego wpływu na jakość herbacianego naparu, jednak zagotowanie tej samej wody cztero- bądź pięciokrotnie będzie miało wpływ na napar, ponieważ woda utraci część minerałów. Skąd brać wodę o najlepszych właściwościach do parzenia herbaty? Na herbacianych forach polecanych jest kilka sposobów na pozyskanie wody o idealnych parametrach do parzenia herbaty. Wśród nich często przewija się woda źródlana o ściśle określonych ilościach kationów i anionów lub dzbanek filtrujący. Marka Ecoperla zapewniła jednak wielbicielom aromatycznej herbaty o wiele lepsze rozwiązanie. Ecoperla Profine Zero to nowoczesna odwrócona osmoza, która daje użytkownikowi pełną kontrolę nad jakością wody, ale zacznijmy od początku… Zadaniem Ecoperla Profine Zero jest przede wszystkim dokładna filtracja wody surowej i doprowadzenie jej do takich parametrów, by była w pełni bezpieczna i zdatna do spożycia. W tym celu zamontowano filtr wstępny z węglem aktywnym, dwie membrany osmotyczne filtrujące wodę równolegle oraz filtr końcowy z węglem aktywnym i membraną ultrafiltracyjną. Taki zestaw to gwarancja wody bez bakterii, wirusów, chloru czy fluoru. Woda przefiltrowana przez Ecoperla Profine Zero posiada minerały. Poziom tych składników każdy użytkownik może dostosować do swoich potrzeb dzięki wbudowanemu mieszaczowi. W tym przypadku warto wspomnieć też o dodatkowych innowacjach zastosowanych w odwróconej osmozie Ecoperla Profine Zero: dynamicznym zbiorniku ciśnieniowym, wylewce z diodą informującą o potrzebie wymiany wkładów na nowe, wielkości urządzenia, tego, ze nie hałasuje, nie potrzebuje prądu. O tym, dlaczego filtr kuchenny jest lepszym rozwiązaniem niż dzbanek filtrujący przeczytasz tutaj. Czas na doskonałą herbatę! Jak widać na idealny smak i aromat herbaty ma wpływ nie tylko rodzaj i sposób przetworzenia liści, ale także woda i wszystko, co jest z nią związane. Doskonała herbata to nic trudnego, jeśli mamy składniki najwyższej jakości. Jeśli więc jesteśmy wielbicielami pysznych gorących napojów, to warto zainwestować w dobry filtr wody. Odwrócona osmoza Ecoperla Profine Zero dostępna jest w sklepie internetowym Promocja! Odwrócona osmoza Ecoperla Profine ZeroOceniono na 5 3,

grupa turystów gotowała wodę na herbatę